Szukaj na tym blogu

sobota, 24 stycznia 2015

SOK pietruszka + gruszka

Dziś u nas sok gruszka + pietruszka + ...

Do soków możemy wrzucać wszystkie możliwe warzywa i owoce. Ulubiona moja mieszanka - przepis tutaj - zawiera właściwie takie warzywa, których na co dzień nie używam w kuchni (korzeń i nać selera, cykoria), a są one bardzo cenne ze względu na witaminy, minerały, aktywne enzymy i inne składniki odżywcze niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu.

Wszelkie soki warzywne zmniejszają kwasowość w organizmie, równoważą pH, pomagają w usuwaniu toksyn, działają regenerująco na jelita - po prostu czynią samo dobro, z którego trzeba korzystać!

Zasadą jest, że soki powinniśmy spożywać nie wcześniej niż godzinę po posiłku lub godzinę przed posiłkiem. A już najlepiej wypijać taki sok lub koktail na śniadanie (u mnie nie udaje się to raczej, chyba, że latem kiedy jest gorąco i nie ma się apetytu na przeciętne śniadanie). 
Podobno też nie powinno się pić soków później niż do godz. 17.00 (zwłaszcza kiedy dbamy o linię, a raczej dbamy), ale tutaj czasem robię wyjątek :).

Właśnie - soki mają to do siebie, że są sycące i mogą zastąpić z powodzeniem posiłek, tym bardziej, że prawidłowo skomponowane zawierają nie raz więcej cennych wartości niż posiłek przygotowany na prędce lub zjedzony w pośpiechu na mieście.

Oczywiście możliwości jest wiele i o to chodzi, aby komponować soki czy koktaile z różnych warzyw i owoców, modyfikować, próbować różnych kombinacji - wedle smaków i dostępności produktów.

Jak nie macie jeszcze wyciskarki (warto przemyśleć zakup!), można kombinować z blenderem (ja często mieszam wyciskanie z blendowaniem), ale konsystencja od razu jest inna (gęstsza, włóknista - ale to tylko przy warzywach, no może jeszcze cytrusy i ananas) i zwłaszcza dzieciom to nie bardzo odpowiada (dorosłym to nawet lepiej, bo błonnika jest więcej).

Ostatnio często u nas gości sok gruszka i pietruszka.

Do wykonania soku potrzebujemy:
  • 5-6 szt. pietruszki (korzeń)
  • 3 gruszki
  • 2 garści szpinaku
  • 1/2 cytryny
  • kilka kropel oleju lnianego (opcjonalnie)
  • ewentualnie 1 jabłko (jak lubimy bardziej słodko)
Wrzucamy wszystko do wyciskarki, można rozcieńczyć wodą (ja dodałam około 3/4 szklanki napoju imbirowego, który pozostał z rannej porcji - przepis tutaj)



Można też połączyć opcję wyciskania (gruszki, pietruszki, cytryny) i blendowania (szpinak, jabłko, sok z wyciśniętych gruszki, pietruszki, cytryny).

Na koniec dodajemy kilka kropli oleju lnianego. Mieszamy i delektujemy się....


Smacznego :)

czwartek, 22 stycznia 2015

poranny detoks

Codziennie rano, pierwszą czynnością jaką robię, jest nastawienie wody i przygotowanie napoju imbirowego, na dobry początek dnia :).

Do przygotowania napoju potrzeba:



  • około 1-1,5 cm korzenia imbiru - obieram, kroję na cienkie paseczki i wrzucam do dzbanka;
  • zalewam wrzątkiem (tyle wody ile chcecie napoju - ja zalewam około 3 -4 szklankami);
  • czekam aż się namocni i trochę przestudzi (około 15-20 minut, chociaż czasem jak się spieszę - mniej);
  • wyciskam 1 cytrynę

i już - przecedzam do kubka i wypijam porcję przed śniadaniem; 
można dodać łyżeczkę miodu do napoju (jak będzie przestudzony) - pychotka :).
(czasem też dodaję łyżeczkę pyłku pszczelego - jeśli komuś brakuje siły i energii do działania - na pewno poczuje różnicę). 

Piję taki eliksir od dawna i staram się, aby pozostali domownicy dostali pod nos rano taki kubek :), czy chcą czy nie ... - raczej piją :)

Jak zostanie coś w dzbanku - można wypić w ciągu dnia oczywiście, ale dobrze jest też dodać taki napój do przygotowywanego SOKU - sprawdzone (u mnie zwykle po południu), wtedy napój jest już bardzo imbirowy (naciąga cały czas) i świetnie komponuje się ze słodkimi sokami.

Ajurweda zaleca picie przez cały dzień wody z imbirem właśnie, z powodu bardzo cennych właściwości imbiru , i tu - dla ciekawskich parę cennych informacji i przepis na okład z imbiru - nieoceniony przy zapaleniu górnych dróg oddechowych.

Jeśli chodzi o cytrynę , wszyscy ją znamy raczej i jej właściwości też. Jeśli nie mam pod ręką imbiru (np. na wyjeździe), wtedy zadowalam się szklaneczką ciepłej wody z wyciśniętym sokiem z połowy cytryny.

Napój taki doskonale pobudza układ trawienny, pobudza do działania, pomaga utrzymać równowagę kwasowo-zasadową organizmu. 



Właściwości cytryny:

  • zawiera rutynę, która zapobiega utracie witaminy C i uszczelnia naczynia krwionośne,
  • wspiera odporność, łagodzi przebieg infekcji,
  • pobudza wydzielanie enzymów trawiennych,
  • wspomaga oczyszczanie organizmu z toksyn,
  • jest źródłem beta-karotenu, witamin z grupy B i E,
  • zawiera potas, sód, magnez i żelazo,
  • aromat cytryny działa odprężająco.
Nie wyobrażam sobie soków bez dodatku cytryny ...

sobota, 17 stycznia 2015

imbir; odporność od korzeni :)

Imbir gości w moim domu już od dawna, oczywiście w każdej postaci i wykorzystuję go w możliwie największym stopniu. Najbardziej, zwłaszcza w kuchni, cenię świeży korzeń (przechowuję go w ręczniku papierowym w drzwiach lodówki), proszek natomiast najbardziej sprawdza się w leczniczych miksturach (o tym poniżej). Najbardziej pożądany przez młode mamy skuteczny - sprawdzony nie raz - przepis na zapalenie oskrzeli poniżej.

Ale najpierw kilka ważnych informacji ......
Imbir jest jedną z tych roślin, bez których wiele narodów nie wyobraża sobie życia. 

Właściwości lecznicze imbiru są powszechnie wykorzystywane w Azji (jest podstawowym dodatkiem do potraw i skutecznym lekarstwem na przeziębienia, mdłości, a nawet bóle miesiączkowe). 
Używany na co dzień w domu, kuchni, lekarstwach, kosmetykach:

  • ułatwia trawienie - olejek zawarty w kłączu pobudza wydzielanie śliny i soku żołądkowego, przygotowuje do trawienia - rozgrzewa organy, działa żółciopędnie i rozkurczowo, przeciwdziała wzdęciom, wzmaga apetyt;
  • łagodzi mdłości, przeciwdziała wymiotom (jest składnikiem leków na chorobę lokomocyjną, ja spraktykowałam kawałki pokrojonego korzenia imbiru w słoiczku i wdychanie zapachu podczas dalekich podróży samochodem - skuteczne);
  • łagodzi bóle miesiączkowe (są różne postaci imbiru - tutaj dobrze sprawdza się imbir kandyzowany lub jako dodatek do jedzenia np. starkowanego korzenia);
  • chroni przed tworzeniem się zakrzepów krwi, niezbędny dodatek w menu dla osób z podwyższonym cholesterolem;
  • bogaty w substancje przeciwzapalne - leczy przeziębienia, można płukać bolące gardło - do szklanki bardzo ciepłej wody wsypać 2 łyżeczki sproszkowanego imbiru (poniżej podaję sprawdzony przepis na choroby u dzieci - jak szybko i skutecznie zadziałać - przepis od mojego lekarza homeopaty - działa!)
  • jest ulgą dla chorych stawów (wchodzi w skład maści i plastrów rozgrzewających); używany w postaci olejku do masażu przynosi ulgę obolałym mięśniom;
  • leczy migreny (to już wiem co mi pomogło!!) - regularnie stosowany zmniejsza częstość i ilość ataków, łagodzi towarzyszące im mdłości;
  • działa przeciwobrzękowo, ma działanie moczopędne;
  • ma działanie odkażające i odświeżające, pozostawia miły zapach w jamie ustnej;
  • poprawia ukrwienie mózgu, co zwiększa koncentrację i wydajność umysłową;
  • dodany do kawy (w postaci sproszkowanej - szczypta) niweluje jej szkodliwe działanie (ja gotuję kawę z przyprawami, których jednym ze składników też jest imbir - pycha :));
  • rozgrzewa cały organizm (na słotę i niepogodę - w sam raz);
  • pobudza krążenie, pomaga spalać tłuszcz, walczy z cellulitem (jest składnikiem wielu kremów wyszczuplająco - modelujących);
  • jest też składnikiem wielu perfum (zwłaszcza męskich zapachów w połączeniu z pieprzem i kardamonem)
Są jednak przeciwwskazania do spożywania imbiru.

Imbir jest przyprawą bardzo ostrą i powinny go ograniczać, a nawet unikać (jeśli wcześniej nie było go w diecie) kobiety w ciąży i matki karmiące oraz osoby przewlekle chore na choroby układu pokarmowego (wrzody żołądka, dwunastnicy, refluks żołądkowy).

I obiecany przepis na okład z imbiru. 
Przepis pochodzi od lekarza homeopaty, u którego leczę dzieci od samego początku.
Ja spraktykowałam na zapaleniu oskrzeli kilkukrotnie u swoich dzieci i chyba raz na mężu :) i poleciłam innym mamom, które też go spraktykowały i zapewne wiele innych mam, które odwiedzają tego samego lekarza i są otwarte na naturalne metody przywracania równowagi w organizmach maluczkich :).

Okład wykonujemy najlepiej wieczorem, przed pójściem spać. 

Najpierw przygotowujemy papkę imbirową, do której potrzebujemy: imbir sproszkowany i gorącą wodęDo miseczki wlewamy odrobinę wody wrzącej (około 2-3 łyżki), dosypujemy imbir w proszku, tak aby powstała konsystencja papki, mieszamy, studzimy przez chwilę (jak konsystencja jest zbyt rzadka - dodajemy imbiru, jak zbyt gęsta - wody).
  • Dziecko kładzie się na brzuszku, podnosimy bluzeczkę i na plecach - nakładamy na dolną część łopatek po obu stronach, ostudzoną - lekko ciepłą (żeby nie poparzyć!) - papkę imbirowąwielkości dłoni dziecka każda (rozprowadzamy np. łyżką). Dość szybko musimy to zrobić, żeby nie wystudzić za mocno.
  • Przykrywamy plecy bawełnianą suchą szmatką (może być ścierka), a następnie folią spożywczą i na wierzch jeszcze kocykiem wełnianym lub szalem jakimś, żeby utrzymać ciepło.
  • Możemy jeszcze przykryć kołderką i chwilę pozostawiamy (w przypadku małego dziecka to 5 minut już jest wystarczające (można zastosować - ile lat tyle minut, ale nie przekraczać raczej 15, starsze dzieci i dorośli - około 10-15 minut).
Okład ten jest silnie rozgrzewający - dzieci często ledwie wytrzymują, mówią, że pali, ale tak ma być; oczywiście, jak mocno im dokucza - można zakończyć.
  • Po zakończeniu, odkrywamy warstwy i wycieramy - zbieramy pastę z pleców (pasta się kruszy i kulkuje, więc trochę przy tym bałaganu, ale szybko ścierką zbieramy - najlepiej gdzieś do miski); pleców nie moczymy, nie myjemy, tylko zbieramy na sucho pastę i już (plecy w miejscu okładu będą lekko czerwone, ale to normalne).
  • Przykrywamy ciepło dziecko i spokojnie może spać.
Oczywiście na dorosłych też działa, a na drugi dzień po chorobie nie ma śladu. A jak trzeba - można na drugi dzień powtórzyć (u mnie nie było takiej potrzeby - od razu był efekt).

Rozgrzanie takie na pewno nie zaszkodzi, kiedyś mama nacierała nas nalewką (bursztyn na spirytusie), co też miało podobne właściwości.., właściwie nie wiem dlaczego nie było okładów z imbiru, pewnie dlatego, że imbir był u nas niedostępny, bo tak naprawdę od niedawna jest widoczny na półkach sklepowych w Polsce.


sobota, 10 stycznia 2015

masło klarowane

Masło klarowane, znane też jako ghee - indyjskie płynne złoto. 
Pierwszy raz się spotkałam z tym cudem na warsztacie z ajurwedy. Od tamtej pory nie może u mnie zabraknąć słoiczka ghee w lodówce :).

Oczywiście można iść na łatwiznę i kupić gotowe masło klarowane w markecie (mlekowity - ale opakowanie ma plastikowe) lub w sklepie ze zdrową żywnością, ale po co przepłacać, jak można je zrobić samemu.

Jeśli chodzi o właściwości ghee - to ma same zalety i to nie tylko w kuchni: 

  • wspomaga system immunologiczny, działa przeciwzapalnie, antywirusowo
  • przywraca równowagę w organizmie (Hindusi używają go do wszystkiego - m.in. do odmładzania skóry, do regulowania gospodarki hormonalnej, leczenia ran)
  • zwiększa elastyczność tkanki łącznej, ma właściwości wygładzające skórę
  • lekkostrawne - łatwiej się trawi niż tradycyjne masło i oleje roślinne, wspomaga organy trawienne, przyspiesza metabolizm (równoważy nadmiar kwasów żołądkowych)
  • wspomaga przyswajanie witamin A, D, E, K, rozpuszczalnych w tłuszczach
  • pomaga w gojeniu się ran (działa jak aloes, leczy też oparzenia) jeśli zostanie nałożone szybko na uszkodzoną skórę
  • zwiększa koncentrację, poprawia zapamiętywanie i przypominanie
  • poprawia wzrok
  • pomocne przy zaparciach i chorobach skórnych / wrzodowych
  • bogate w antyoksydanty
  • obniża poziom cholesterolu
Masło klarowane jest świetnym zastępnikiem masła tradycyjnego (mam nadzieję, że nie używacie margaryn) i wszelkich olei (chociaż ja mam jeszcze jeden typ - olej kokosowy, ale ten ma posmak kokosa, co nie zawsze sprawdza się w kuchni). 
Ghee ma wyższą temperaturę dymienia niż inne tłuszcze (wiadomo, że olei tłoczonych na zimno w ogóle nie poddajemy obróbce termicznej, bo tracą swoje właściwości; niektóre również wydzielają tłuszcze trans przy spalaniu, co jest baaardzo niezdrowe).
Ghee powoduje, że potrawy są lepiej przyswajalne, mają bardziej wzmocniony smak, a podczas duszenia zachowane są witaminy zawarte w pożywieniu.

Do czego można użyć masła klarowanego?

Ja zazwyczaj używam go do smażenia, duszenia, pieczenia, do zup, a po roztopieniu - również do ciast i innych potraw
Do kanapek też się nadaje - ja jednak wolę zwykłe masło, a do sałatek i koktaili - oczywiście - oleje tłoczone na zimno (głównie lniany i z oliwek).

Mam nadzieję, że więcej was nie trzeba przekonywać... klarujemy!

Podaję przepis na klarowanie masła - jak zawsze - swój, wypróbowany, przećwiczony - naście, a może i więcej razy, sprawdzony, skuteczny, prosty i przyjemny :) 

Potrzebujemy:
  • 3 kostki dobrego masła extra (bez dodatków olei roślinnych)
  • patelnię lub garnek
  • łyżkę (drewnianą najlepiej)
  • słoiczek szklany (0,5 litrowy)
  • miseczkę do odłowionej części stałej
  • gazę
  • chochelkę
  • około 50 minut 
Patelnię stawiamy na małym ogniu i od razu wkładamy 3 kostki masła 


zostawiamy, aż sobie się spokojnie rozpuści (około 15-20 minut)



Na powierzchni będą zbierały się białka (oddziela się kazeina), które zdejmujemy z powierzchni (ale dopiero jak już rozpuści się całe masło) drewnianą łyżką - można zebrać do miseczki i wykorzystać dodając do kasz lub płatków (ja najczęściej wzbogacam tym białkiem jedzonko dla pieska - niech też ma ucztę :)).





Od momentu rozpuszczenia masła do sklarowania mija około 20 minut.
Jak już zbierzemy wszystko (albo prawie wszystko - niektórzy nie zbierają w ogóle tylko z tym wszystkim wlewają do słoika, ale ja zbieram), czekamy jeszcze chwilę - do momentu, aż od dna będą się wzbijały bąbelki lekko brązowe (masło cały czas pyrka i bąbelkuje), ale trzeba uważać, żeby nie przypalić masła, bo straci swój orzechowy smaczek...

Jak gotowe - wyłączamy gaz, na słoiczek nakładamy gazę i przy pomocy chochelki - przelewamy do przygotowanego słoiczka.


Czekamy aż wystygnie, zamykamy i ................


używamy do woli :)

Ja przechowuję swoje masełko w lodówce, taki słoiczek wystarcza mi na około 3 miesiące.
Nie wyobrażam sobie jajecznicy bez ghee :)

Kiedyś może napiszę więcej o ajurwedyjskim zastosowaniu ghee - dodaje się np. do gotowanego mleka przy przeziębienach (kiedyś nasze babcie pamiętam dodawały łyżeczkę masła), roztopione używa się do masażu - również oczu - to cała ceremonia - ale naprawdę działa ..... cuda :)





niedziela, 4 stycznia 2015

szarlotka

Dziś karnawałowo - szarlotka razowa:)


oczywiście pyszna, zdrowa i aromatyczna....

Ja piekę szarlotkę bez rodzynek, bo u mnie niestety nie lubią, ale oczywiście można dodać do jabłek.
Cukier brązowy - to znaczy nie rafinowany, a nie sztucznie barwiony (bo takie też się spotyka na rynku - uważajcie).


Przygotujcie:

na ciasto:

3 szklanki mąki pszennej razowej (tak właśnie - ja dałam typ 2000)
szczyptę soli
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (u mnie oczywiście ekologiczny - bez fosforanów)
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
1/2 szklanki cukru brązowego
1/3 - 1/2 szklanki miodu lejącego
1 jajko (duże)
1 masło

na wkład:

2 kg jabłek (u mnie reneta szara)
3 łyżki soku z cytryny
2 łyżeczki cynamonu, 1/2 łyżeczki kardamonu, imbiru, gałki muszkatołowej
3-4 łyżki cukru brązowego
2 łyżki miodu 

Wykonanie:

Do miski wsypujemy mąkę, sól, proszek do pieczenia, sodę, cynamon - mieszamy. Dodajemy pokrojone masło oraz brązowy cukier i siekamy przez chwilę, następnie dodajemy jajko, miód i zagniatamy ciasto. Gdy już wszystkie składniki się połączą, dzielimy na dwie części (u mnie mniej więcej proporcje: 1/3 i 2/3 ciasta). Dwie kulki zawijamy w folię i odkładamy do zamrażarki.

Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni. 

Przygotowujemy jabłka: myjemy, obieramy, odrzucamy gniazda nasienne, kroimy na kawałki - dość małe - do garnka i podgrzewamy dodając wszystkie pozostałe składniki. Mieszamy, najlepiej drewnianą łyżką i za chwilę - około 5 minut (jak już trochę zmiękną, ale nie rozpadną się) wyłączamy.

Przygotowujemy formę (u mnie naczynie żaroodporne 36 x 22), wykładamy papierem do pieczenia.

Wyjmujemy większą część ciasta z zamrażalnika i wykładamy nim formę (rozciskamy palcami, aby pokryła się cała powierzchnia), nakłuwamy widelcem i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 13 minut (urośnie i zapiecze się lekko z wierzchu).

Po 13 minutach, wyjmujemy z piekarnika, zmniejszamy temperaturę na 180 stopni; nakładamy na pierwszą warstwę ciasta przygotowane jabłka i na wierzch tarkujemy na grubych oczkach drugą część ciasta, aby pokryć warstwę jabłek.

Pieczemy 30 minut, po czym przykrywamy folią aluminiową, żeby się za mocno nie przypiekło i pieczemy jeszcze 10 - 15 minut.

Szarlotka najlepiej smakuje na ciepło (u nas z lodami waniliowymi :)). Po ostudzeniu - można podgrzewać.
Smacznego!