Szukaj na tym blogu

środa, 25 marca 2015

jak zbudować sobie zdrowie? - część 4 - kosmetyki do ciała, domu i ogrodu

Nie zdajemy sobie sprawy jak ważne jest dla naszego zdrowia, to, jakich używamy kosmetyków oraz jakimi środkami pierzemy, sprzątamy nasze mieszkanka i pielęgnujemy rośliny.

Wszystko, czym się otaczamy i co nas otacza wpływa na nas, nasze dzieci i otoczenie.

Ciało oczyszcza się poprzez oddychanie / ćwiczenia oddechowe (o tym już pisałam), poprzez skórę - podczas kąpieli, korzystanie z łaźni / sauny, ale też odżywia się nie tylko tym czym się żywimy, ale też wchłania to, czym je nasączymy (zarówno fizycznie, jak też myślowo i uczuciowo – ale to też już było :)) lub nawonimy.

Dziś o tym fizycznym nasączaniu ciała – smarowidłach, kosmetykach, ale też środkach, które pielęgnują i dbają o nasze otoczenie.

Kosmetyki do ciała i domu.

Dostęp do różnorodności form oraz składu kosmetyków i chemii w sklepach jest porażający. Chociaż już coraz częściej świadomie robimy zakupy, zwłaszcza spożywcze (są specjalne aplikacje, które sczytują etykiety i wyświetlają skład z zaznaczeniem stopnia wpływu na organizm), to nie do końca chce się nam wnikać w to, jaki skład i jaki wpływ mają środki chemiczne i kosmetyki jakich używamy na nasz organizm. 
Najważniejsze wydaje się nam to, aby były skuteczne – co oznacza w przybliżeniu – wytłuczenie całej flory mikrobiologicznej (tutaj pamiętajmy, że zdrowa flora jest z równą siłą niszczona, co ta niezdrowa, a łatwiej jest zahartować np. dzieci, jeśli do końca się tych bakterii nie wytępi, pozostawiając w środowisku bakterie pożyteczne, używając naturalnych środków)..

Dodatki do żywności zresztą również mają takie zadanie – aby można było dłużej przechowywać produkty dodaje się chemii lub poddaje procesom, które to zapobiegają namnażaniu drobnoustrojów lub niszczą właśnie mikroorganizmy naturalnie występujące (np. w mleku) i nie pozwalają na psucie produktów; wynika to z naszego trybu życia i potrzeb - zabieganie i potrzeba dostępu do zawsze „świeżej” żywności.

Oczywiście jest alternatywa dla tego rodzaju produktów, ale nie zawsze chcemy z niej skorzystać..

Jeszcze słowo o mleku - Ostatnio w naszym mieście postawiono automat do mleka, jest to jak najbardziej mleko czyste, od rolnika (pod nadzorem weterynarii), dostępne w automacie 24 h, jest takie samo, jak te, które zdaje się do mleczarni, tylko nie „zabite”. Przychodzi się ze swoją butelką i za 3 zł jest świeże prawdziwe mleko :). Takie mleko w lodówce stoi max do 3 dni (z czasem zachodzi naturalny proces fermentacji), a ile przechowuje się (od czasu kiedy rolnik je odda do mleczarni) mleko poddane procesowi pasteryzacji, a UHT sterylizacji? - takie mleko nie ma żadnych wartości, stąd też ta cała mleczna batalia – pić, czy nie – jeśli tak –> to tylko na surowo i to takie prosto od krowy (tzn. prosto od rolnika ;)).

Ale miało być o kosmetykach…

Kwestia jest baaardzo podobna. Wszystko zależy od naszych chęci i świadomości przede wszystkim. I nawet nie koniecznie trzeba wydać więcej na naturalne kosmetyki, bo często są to proste formy, które można domowymi sposobami przygotować. Niektóre sposoby Wam zdradzę.. :)

Prawdą jest, że jak się wczytamy w etykiety, to niestety większość z nas niewiele zrozumie. Myślę, że alergicy najbardziej znają problem i wiedzą jakich składników unikać, chociaż to też nie zawsze jest oczywiste (ostatnio odwiedzałam w szpitalu – dermatologicznym zresztą – znajomą, która okropnej alergii skórnej dostała właśnie od środków piorących, po zmianie na naturalne – wraca do formy, inne osoby tam przebywające miały okropne rany na skórze głowy, bąble na skórze całego ciała, łuszczyce itp. - wystarczy zastanowić się, skąd to się wzięło, jak przez lata traktowaliśmy swoje ciało ulegając reklamom cudnych pachnących i nęcących kosmetyków, odżywialiśmy się też pod wpływem stresu, pędu, reklam i łatwości bytowania i .... teraz lekarze nie znają przyczyny naszego stanu - bo to nie lekarza problem, on zalecza objawy i nie zależy mu na dotarciu do przyczyn - to powinno być w naszej gestii, ale często nie jest :().

Nie czekajmy więc aż nas dopadnie jakaś przykra alergia, czy inne dolegliwości, na które jak wiadomo pracujemy latami, zmieniajmy przyzwyczajenia (http://www.bezcennezdrowie.blogspot.com/2015/02/jak-zbudowac-sobie-zdrowie-czesc-1.html), chrońmy dzieci, uczmy dzieci dbałości o ciało w sposób naturalny, a przy okazji też dbałości o środowisko, w którym żyjemy, o powietrze, którym oddychamy itp.


Ja wyznaję zasadę, że tego czego nie można zjeść, nie powinno się nakładać na skórę. I da się – wierzcie mi – niedrogimi sposobami temu sprostać.

Są dostępne w lokalnym marketach marki naturalne, może komuś przypasują (biały jeleń, alterra), ja preferuję zakupy przez internet, a tymi awaryjnie się wspieram.
Osobiście używam naturalnych szamponów, mydeł, past do zębów, olei naturalnych, henny do farbowania włosów. Ostatnio ciekawostkę zdradził mi mój syn – na końcu tubki pasty do zębów jest kolorowy pasek (czerwony, niebieski, zielony) i oczywiście naturalną pastą jest ta, która posiada pasek zielony – sprawdzajcie :)
Ja używam past ajurwedyjskich – opartych na ziołach i wybielaczach naturalnych – są naprawdę wydajne, nie drażniące w smaku, tylko kolor jest również ziołowy, co nie wszystkim może pasować, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia. Zwłaszcza dzieciom nie są zalecane pasty, które zawierają fluor, bo jak wiadomo nie wpływa on korzystnie na rozwój.

Nie używam żadnych kremów, czy balsamów do ciała od lat. Pierwszą rzeczą jest oczywiście dbałość o nawilżenie i natłuszczenie od środka, ale drugą - równie ważną - pielęgnacja skóry – tutaj najlepsze są oleje tłoczone na zimno. Ja używam arganowego, z oliwek, kokosowego, sezamowego (ten głównie do masażu), masło karite (doskonałe po depilacji lub na miejsca bardzo wysuszone, pękającą skórę).

Na twarz na noc najlepiej zaaplikować olej arganowy – zalet nie będę wymieniać – musicie sami się przekonać. W ciągu dnia – kiedy słońce muska naszą twarz – najlepszy jest olej kokosowy (posiada naturalne filtry), pamiętajmy tylko, aby warstwa była bardzo cieniutka i żeby to robić około 15-20 minut przed wyjściem na słońce (zwłaszcza dzieciom polecam), aby mógł się wchłonąć.

Do włosów też nadają się oleje naturalne, oczywiście najlepiej na noc delikatnie nałożyć olej (kokosowy najlepszy) na włosy i rano umyć, włosy błyszczą pięknie i są mocne :). Nie potrzebne są wtedy żadne maseczki.
Farby do włosów też odeszły u mnie do lamusa. Używam naturalnej henny, co prawda proces trwa trochę dłużej niż podczas wizyty u fryzjera, ale jest znacznie tańszy i zdrowy dla skóry. Są w niektórych drogeriach tzw. henny do włosów, jednak po przetestowaniu stwierdzam, że tam henna jest tylko jednym ze składników, a efekt mnie nie przekonał, wróciłam więc do naturalnej henny (opiszę cały proces farbowania w oddzielnym poście).

Oczywiście naturalne kosmetyki często nie mają zapachów cudnych /przesyconych – sztucznych, chociaż muszę przyznać, że mnie osobiście nie pasują te sztuczne intensywne zapachy, zdecydowanie wolę zapachy z naturalnych wyciągów – olejków - są bardziej łagodne i delikatne.

Środki piorące i myjące.

Nie zdajemy sobie też często sprawy z tego, że skóra to również kontakt z materiałami / ubraniami, które pierzemy - w czym? – no właśnie  - cała tablica Mendelejewa. A tutaj też można rozsądnie wybierać, a równocześnie dbać o środowisko naturalne, do którego przenikają pozostałości po środkach myjących.
Ja używam proszków biodegradowalnych lub zwyczajnie naturalnych orzechów piorących. Płyny również zwracam uwagę, aby były naturalne. Do odkamieniania urządzeń używam kwasku cytrynowego lub roztworu z cytryny, ewentualnie octu.

Dlaczego dzieciom pierzemy w proszkach specjalnych, a później wrzucamy pierwszy lepszy specyfik, bo już jest duże, niech się hartuje…; nie – to tak nie działa, to działa zupełnie odwrotnie – gromadzimy pokłady chemii poprzez kontakt ze skórą, a z czasem jest świąd skóry, alergia, łupież itp. – nasz wybór.

Oczywiście nie bez znaczenia jest też to, z jakich materiałów nosimy ubrania. Tutaj najbardziej bezpieczna jest bawełna, len, jedwab. 

Dalej – płyny do naczyń, tabletki do zmywarek, środki do sprzątania. Są dostępne naturalne środki, ale też można wysprzątać dom za pomocą octu i sody (jak ktoś chce na pewno znajdzie na to czas), do zmywarek można używać orzechów piorących, ja teraz mam w planach zrobienie swoich tabletek do zmywarki – jak się uda - podam Wam przepis :) - podaję, bo się udało
Tak naprawdę wszystkie naturalne sprzątające środki oparte są na sodzie (tabletki do zmywarek, którymi czasem się wspomagam również są oparte na sodzie, naturalne wybielacze do pralek - też), więc trudności raczej nie ma.

A ogród i otoczenie?

Kiedyś pamiętam jak nasz lekarz - homeopata zapytał, czy nie chcę pokrzywy takiej rozrobionej? Zdziwiłam się i pytam – po co mi ona?; a on na to: a czym Pani opryskuje róże w ogrodzie od mszycy? (no jeszcze wtedy była to niestety okrutna chemia); „leczy Pani dzieci homeopatycznie, a pod oknem roztacza Pani truciznę??”
Dało mi to do myślenia oczywiście, i dzięki Bogu za takich ludzi.

Nie wzięłam wtedy tej pokrzywy, ale od tamtej pory, gdy tylko pojawia się w lasku zielona pokrzywa, wskakuję z koszykiem na rower i ładuję do pełna, ażeby za chwilę nastawić naturalny nawóz i trutkę dla mszyc i innych nieproszonych w ogrodzie gości, ale też nawozi rośliny. Działa i nie truje, chociaż pachnie swojsko :) (ale tylko jeden wieczór). Wokół nas żyją też owady, pszczoły i inne pożyteczne stworzonka, które od chemicznych oprysków giną, a pokrzywę znoszą dzielnie, a nawet lubią :).


Całe szczęście coraz więcej osób jest świadomych tego, że żyjemy w środowisku coraz bardziej podatnym na zanieczyszczenie i ważne, abyśmy my nie przykładali do tego swojej ręki. 
A wręcz przeciwnie – dawajmy przykład innym swoim postępowaniem i życiem zgodnie z naturą, a przy okazji dbajmy o nasze i naszych dzieci zdrowie... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz